Ależ to był dzień!! Niezwykły, jak na tą okoliczność, bo ile Par wybiera środę na swój ślub? Ale Para też była niezwykła, oryginalna, ciekawa, idealnie do siebie dobrana, a Marcin czuł się wśród Ich Gości, jak tak zwana ryba w wodzie.
Pogoda cudowna na ślub plenerowy, a miejsce – sami zobaczcie i uwierzcie, że ten las znajduje się w samym centrum Sopotu, tuż obok ruchliwej i gwarnej ulicy Grunwaldzkiej, ale wystarczy skręcić w odpowiednią uliczkę i po dosłownie paru metrach przenosicie się w zupełnie inny świat – świat cudownej restauracji Godding. Jest to genialne miejsce na uroczystość plenerową, na ceremonię z Urzędnikiem, czy ślub humanistyczny – wokół zielony las, pagórki, staw, drewno, cisza, spokój, ćwierkające ptaki, a dodatkowo jest idealna trasa na jazdę motorem, czy innym środkiem transportu, byle nie hulajnogą.
No właśnie teraz o ty motorach – jak selekcjonowałam materiał Marcina to w głowie miałam dźwięki Easy Rider „Born to be Wild” i ta piosenka oddaje idealnie klimat tego ślubu, ja to czuję i Wy pewnie też to poczujecie. Kompletny luz, zarówno Pary Młodej, jak i Gości. Tak wyluzowanych ludzi dawno nie widziałam na weselu i na pewno nie było to tradycyjne polskie wesele, gdzie głównie akcja dzieje się na parkiecie. Tutaj było inaczej – dużo działo się w pięknych okolicznościach przyrody Goddinga, trochę przy stołach, ale też masę zdjęć zobaczycie z motorem w roli głównej. Lubię to rockowe walijskie wesele, lubię klatki, które zrobił Marcin, bo nie będąc tam – czuję ducha tego wesela i tej środowej gorącej nocy. Bardzo dziękujemy Izie, że napisała nam swoje odczucia po zobaczeniu materiału i cieszę się bardzo, że były tak samo pozytywne. Strasznie dużo radości sprawiają nam takie słowa, dlatego tym bardziej dziękujemy za zaufanie:
„Gdy zobaczyłam zdjęcia B&W w ułamku sekundy dotarło do mnie, ze moim marzeniem jest aby to właśnie fotografie w takim klimacie zdobiły moje ściany do końca moich dni, jako pamiątka z mojego ślubu. I udało sie!!!!
Mam zdjęciach, które maja w sobie cos i powiedzieć charakter to mało. Cos tak stylowego i specyficznego a zarazem nie do końca uchwytnego, ze patrzę na nie godzinami i nadal nie potrafię tego sprecyzować. Cos co zachwyca. Ciepło z rokowym przytupem.
Zdjęcia mówią same za siebie więc mogę je zachwalać godzinami a wystarczy spojrzeć i sprawa jest jasna. Dodam więc tylko jeszcze ze cala nasza wspólna ,,podroż,, z Marcinem była bezstresowa, ekscytująca i przyjemna,
co w przypadku nawału spraw ślubnych jest niezwykle istotne. Dziękujemy za uchwycenie magii tych wyjątkowych dla nas chwil i zamkniecie jej na stronach albumu, żeby nam nigdy nie uciekła i abyśmy zawsze mogli do niej wracać gdy nam jej zabraknie w zgiełku codzienności.
Ps1 Do dziś punktuję u męża za wybór tak niesamowitego fotografa.
Ps2 Do dziś (niezasłużenie ja)zbieram pochwały za zdjęcia od wszystkich Gości.
Izabela & Jason”
Miejsce ceremonii i wesela: Godding Sopot
Wodzirej: Roland Szymański
2 komentarze
Ale impreza i jakie zdjęcia 🙂 !!!
Love the B&W treatments, beautiful work