Ciągnie wilka do lasu, a morsa do lodu – można by napisać.. i jak co roku pognało mnie wraz z 3 przyjaciółmi w paszczę zimy – mrożnej, malowaniczej północy. Tym razem razem z Kamilem Darkiem i Krzyśkiem wybraliśmy się fotografować zimowe Lofoty, ten malutki archipelag na Morzu Norweskim u północno-zachodnich wybrzeży Norwegii słynie z naprawdę pięknych widoków. Oprócz mojego ulubionego Fuji zabrałem ze sobą dalmierzowy aparat Leica 240 z jednym obiektywem Voigtlander Ultron 28. 2.0 – czyli minimalizm. Chciałem sprawdzić, jak taki zestaw spradzi się w zimowych warunkach. – no i dał radę, co jest dla mnie olbrzymim zaskoczeniem, szczególnie w porównaniu z Fuji, to bateria w Leice dzielnie wytrzymała 3 dni fotografowania bez ładowania. Jestem też mile zaskoczony pracą kompaktowym voigtlanderem, mimo fotografowania w rękawiczkach dzięki „języczkowi” na obiektywie ustawianie ostrości nie stanowi żadnego problemu. – w tym własnie wpisie zdjęcia tylko i wyłącznie z opisanego zestawu Leica M + Voigtlander Ultron 28mm 2.0.
Zapraszam.
2 komentarze
Wspaniałe! ❤️
Piękne klimaty! Pozazdrościć widoków! 🙂